Siedziało ich dwóch. Młody i stary. Łysy z bokobrodami i młody z irokezem w wełnianej kolorowej bluzie w paski. Młody był lekko skulony. Siedzieli za barem pijąc piwo. Stary pewną ręką trzymał w garści szklankę, a młody spijał drobne łyki, jedną opierając się o blat, a w drugiej trzymając papierosa.
Łysy z bokobrodami dużo mówiła. W zasadzie to mówił cały czas przerywając tylko monolog dla pociągnięcia sporej porcji napoju i kilku sekund pauzy pozostawionej wypełnieniu jamy ustnej smakiem goryczki. Młody słuchał, pił. Miał pieski dzień.
- Za Breżniewa to było źle. – Powiedział stary. – Nosiłem wtedy spodnie jak esesmani. Takie z wybrzuszonymi nogawkami, ale Niemców nie lubię. Kocham Polskę. – Spił kolejny łyk piwa.- A wiesz, że na Sikorskiego to planowali zamach. Długo go planowali. To nie był wypadek.
- Tak. Tak. – Przytaknął młody.
Siedzieli z barem jednej z knajp. Stary, łysy z bokobrodami i młody z irokezem, w wełnianej bluzie w kolorowe paski.
- Nie lubię mięsa. Nie za bardzo. Cenię natomiast ryby. Jadłem orkę, miecznika, płetwala. I to za Breżniewa. Wtedy to było źle. – Siedział wyprostowany jakby stał na baczność. Jego lewa ręka obejmowała szklankę, a prawą oparł na udzie rozwartych nóg. – Sto procent ludzi ma mózg, ale tylko dziesięć rozum. A śmierć i tak przyjdzie. Nie boję się jej. Przyjdzie, kiedy będzie chciała. A i tak, co siódme wcielenie jesteśmy ludźmi. – Wypił kolejną porcję piwa. – Za Breżniewa to było źle. – Powtórzył. – Nosiłem wtedy spodnie jak esesmani. Ale Niemców nie lubię.
- Tak. Tak. – Powiedział młody i podniósł szklankę do ust. – Tak. Tak.
- Dobrze ci radzę chłopcze, ucz się rosyjskiego, angielskiego i hebrajskiego.
Piotr Kaczorowski |